Dochodowe Studio Graficzne

#23 Biznes bez social mediów, czyli kończymy z Instagramem! - Dochodowe Studio Graficzne

September 07, 2023 nieszablonowy SHABLON Season 1 Episode 23
#23 Biznes bez social mediów, czyli kończymy z Instagramem! - Dochodowe Studio Graficzne
Dochodowe Studio Graficzne
More Info
Dochodowe Studio Graficzne
#23 Biznes bez social mediów, czyli kończymy z Instagramem! - Dochodowe Studio Graficzne
Sep 07, 2023 Season 1 Episode 23
nieszablonowy SHABLON

W tym odcinku mówimy o tym, dlaczego przestałyśmy pojawiać się na Instagramie. Początkowo miał być to tylko miesięczny eksperyment... ale miesiąc minął, a na naszym  koncie nadal słychać tylko cykanie świerszczy.

  1. Jak to się stało, że zrezygnowałyśmy z pojawiania się na Instagramie?
  2. Jakie uczucia dziś budzi w nas to medium?
  3. Czym zastąpiłyśmy działania w mediach społecznościowych, by nie stracić dopływu klientów?
  4. Jakie widzimy korzyści z wyłączenia się z mediów?

Między innymi o tym rozmawiamy w 23. odcinku podcastu, odsłaniając kulisy naszych decyzji, opowiadając o osobistych doświadczeniach z Instagramem i podrzucając pomysły na uniezależnienie się od mediów społecznościowych w biznesie graficznym. 

Linki, o których wspominamy w tym odcinku:

Show Notes Transcript

W tym odcinku mówimy o tym, dlaczego przestałyśmy pojawiać się na Instagramie. Początkowo miał być to tylko miesięczny eksperyment... ale miesiąc minął, a na naszym  koncie nadal słychać tylko cykanie świerszczy.

  1. Jak to się stało, że zrezygnowałyśmy z pojawiania się na Instagramie?
  2. Jakie uczucia dziś budzi w nas to medium?
  3. Czym zastąpiłyśmy działania w mediach społecznościowych, by nie stracić dopływu klientów?
  4. Jakie widzimy korzyści z wyłączenia się z mediów?

Między innymi o tym rozmawiamy w 23. odcinku podcastu, odsłaniając kulisy naszych decyzji, opowiadając o osobistych doświadczeniach z Instagramem i podrzucając pomysły na uniezależnienie się od mediów społecznościowych w biznesie graficznym. 

Linki, o których wspominamy w tym odcinku:

Dzisiaj o Instagramie, a konkretnie o eksperymencie, który zrobiłyśmy na jeden miesiąc, ale już widzimy, że będziemy to przedłużać i kontynuować. A chodzi o celowe niepojawianie się na Instagramie, o przestanie użytkowania Instagrama na co dzień w celu rozwoju biznesu. Wiele z Was pytało nas kiedy ogłosiłyśmy na Instagramie, że zbliża się czas naszego eksperymentu: Ale dlaczego? Czy jesteście zawiedzione tym, jak się pracuje na Instagramie lub wynikami? Czy wszystko w porządku? A może macie dość samego Instagrama? O co chodzi? Potem, jak już nas jakiś czas nie było, także dostałyśmy wiadomość na Messengerze od koleżanek: Hej, czy u Was wszystko w porządku, bo nie postujecie nic na Instagramie? Czy u Was wszystko ok? Jesteście zdrowe? Nic się nie stało? Nasza nieobecność wywoływała wręcz efekt stresu. Co za czasy, że jak Cię nie ma na Instagramie, to zaraz pojawiają się pytania, czy na pewno wszystko w porządku. Jesteśmy. Żyjemy po urlopach. Wszystko jest zdecydowanie dobrze. Nawet można powiedzieć, jest lepiej. Ale o wnioskach za chwilę. 

A dlaczego zdecydowałyśmy się zrezygnować z pojawiania się na Instagramie i tworzenia contentu? Głównym motywatorem do tego, aby zaprzestać używania Instagrama, okazały się nasze dzieci, które zaczęły powoli dorastać. To już nie są dwu–trzylatki, które są nieświadome tego, co się dookoła nich dzieje. To siedmiolatki, które coraz bardziej rezolutnie obserwują świat, składają jeden do dwóch i dwa do trzech. Głupio się przyznać, ale to nasze dzieci zwróciły nam uwagę, że strasznie dużo czasu spędzamy z telefonem w ręku poprzez pytanie: Mamo, ale dlaczego jak Ty używasz swojego telefonu, to ja nie mogę w tym czasie używać tabletu? To niesprawiedliwe. Nasze dzieci wiele razy pobiły nas naszą własną bronią, wypunktowując, że jesteśmy niekonsekwentne, niesprawiedliwe i same spędzamy mnóstwo czasu przyklejone do ekranu. Ania któregoś wieczora usłyszała od córki, że nie powinna używać telefonu wieczorem, bo nie będzie mogła zasnąć. To jest dokładnie to samo, co jej tłumaczyła – dlaczego nie może korzystać z tabletu wieczorem, jak się szykują do spania, bo to powinien być czas wyciszania się. Karolina usłyszała od syna: Mamo, ja wiem, czemu masz zepsute oczy. Bo ciągle siedzisz albo przy komputerze, albo przy telefonie. A to jest to samo, co mu powtarza, że nie może siedzieć tyle przed ekranem, bo zepsują mu się oczy. 

Dzieci w tym wieku mają bardzo mocno rozwinięte poczucie sprawiedliwości. Obserwują świat, a jak coś im się nie podoba i uważają, że coś jest niesprawiedliwe, to po prostu o tym mówią, a są szczere do bólu. Ale dzięki nim zaczęłyśmy się temu bardziej świadomie przyglądać i zastanawiać. Doszłyśmy do wniosku, że nasza relacja z Instagramem faktycznie stała się trochę toksyczna. Widzimy także że to nie tylko nasze wrażenie, bo gdy zrobiłyśmy ankietę, ponad 60% naszych odbiorców odpowiedziało, że chętnie budowaliby biznes bez mediów społecznościowych i gdyby mogliby z nich zrezygnować, to by to zrobili. Wyniki tej ankiety pochodzą z czasów, kiedy jeszcze byłyśmy na Instagramie, a teraz ta tendencja jest jeszcze silniejsza. Większość z Was, podobnie jak my, używa Instagrama w celach biznesowych, a główny cel tego medium jest pozyskiwanie klientów. Mamy poczucie, że musimy tam być, bo tam są nasi klienci i gdyby nie to, wiele z Was zdecydowałoby się na odejście z tej platformy. Wcale nas to nie dziwi, ponieważ Instagram jest bardzo wciągający. Jest zaprojektowany, żeby uzależniać poprzez krótkie filmiki i content, który daje natychmiastowy zastrzyk dopaminy, więc nawet jak nie mamy nic do zrobienia na Instagramie to i tak odruchowo go odpalamy, żeby zobaczyć, co nowego się pojawiło. Dzieje się tak zwłaszcza kiedy robimy bardzo żmudne, trudne, niechciane zadanie, a w konsekwencji to zadanie potrafi się rozwlec właśnie z powodu rozproszeń. To naprawdę obniża naszą produktywność. Nie ma czasu na zadania, które są ważne dla naszego rozwoju, ważne dla naszego biznesu. Nie ma czasu na to, żeby dopilnować pewnych drobiazgów, ale te drobiazgi są kluczowe, żeby biznes się dalej rozwijał i przynosił nam to, o co nam chodzi. Wpadamy w kołowrotek – tworzymy, działamy do przodu, ale tak naprawdę pracy w pracy jest coraz mniej. 

Podsumowując, można powiedzieć, że Instagram stał się dla nas problematyczny. Stał się niezdrowym przywiązaniem. Ale spróbujmy rozłożyć to na czynniki pierwsze. Skąd może się brać ta toksyczna relacja z Instagramem? Naszym zdaniem jest sześć czynników, które powodują, że całkiem zdrowe korzystanie z Instagrama staje się toksyczną relacją i nawykiem, z którego później bardzo trudno zrezygnować. 

Pierwszym czynnikiem jest traktowanie Instagrama jako głównego źródła klientów. To się dzieje, kiedy polegamy w 100% na Instagramie, a nasz content ma przyciągnąć konkretną osobę do naszego biznesu. Ten sam content ma również sprawić, że Ci klienci nas polubią. To na Instagramie odbywa się konwersja, czyli zapraszamy klientów do spotkania wstępnego albo do omówienia projektu już na mailu. Wszystkie działania, cały lejek sprzedażowy jest osadzony w Instagramie, więc kiedy przychodzi myśl: Matko, już dość z tym Instagramem, ale jednocześnie jeżeli go wyłączę, jak znajdę kogokolwiek? Jeżeli rzeczywiście jest tak, że Instagram to Twoje główne źródło klientów, warto zastanowić się, jak można to zmienić i jak można się z tego powoli wycofać, bo oczywiście nic się nie dzieje z dnia na dzień. Nie da się tak totalnie wycofać z Instagrama, jeżeli on rzeczywiście jest Twoim głównym źródłem klientów. U nas Instagram był dużą częścią naszego ruchu, ale nie można powiedzieć, że był głównym źródłem klientów. Lubiłyśmy Instagram i ta relacja na początku była zdrowa, więc chętnie spędzałyśmy na nim czas, co generowało nam fajny ruch. Ale jednocześnie cały czas prowadzimy bloga, od roku nagrywamy podcast, korzystamy z reklam, więc generujemy ten ruch w różnych miejscach. Od niedawna bardziej intensywnie działamy na Pintereście i widzimy, że te działania faktycznie przynoszą efekty, bo kiedy spływają do nas zapytania, pochodzą głównie z Google’a, Pinteresta albo z polecenia, więc tak naprawdę z trzech zupełnie niezależnych od mediów społecznościowych źródeł. Wiedząc to, zaczęłyśmy się powoli wycofywać z Instagrama. Było coraz mniej postów, coraz mniejsze zaangażowanie, a finalnie całkowite zerwanie z Instagramem, przynajmniej na ten moment. I nie żałujemy. Ale przygotowywałyśmy się do tego i prowadziłyśmy działania mające na celu zabezpieczyć nasze tyły, bo jak już zamkniemy Instagram, skądś ci ludzie muszą się o nas dowiadywać. 

Jakie są jeszcze inne opcje? Pisanie bloga, ale to wymaga konsekwencji pisania tekstów, rozeznania się w SEO, większej znajomości technikaliów strony internetowej. Jeżeli nie chcesz tego robić, możesz być np. gościem w cudzych nagraniach, podcastach, YouTube’ach, live’ach. Możesz znaleźć osoby, które szkolą biznesowo i adresują się do Twojej wymarzonej grupy odbiorców. Możesz zaproponować takiemu twórcy wspólną rozmowę na temat wizerunku marki, np. na temat znaczenia logo i kolorów. Dzięki temu korzystamy z zasięgu osoby, która buduje swoją społeczność i być może znajdziemy tam klientów na przyszłe współprace. Czyli szukamy takich miejsc, za pomocą których możemy poszerzyć nasze grono odbiorców, czyli poszerzamy coraz bardziej nasze horyzonty. Kiedyś pisało się gościnne wpisy na blogu, a teraz takim super sposobem są nagrania wideo czy podcasty. Dodatkowym sposobem pozyskiwania uwagi jest Pinterest, który w naszym przypadku coraz bardziej się sprawdza i uważamy, że warto się zainteresować tym kanałem. 

Kolejnym czynnikiem wpływającym na toksyczność Instagrama jest przywiązanie do numerków. Po angielsku – vanity metrics, co doskonale podkreśla aspekt naszej próżności i tego, że wiecznie sprawdzamy wyniki naszych postów, relacji, polubień. Im więcej lajków, im większe zasięgi, tym bardziej nasze ego jest połechtane, a my czujemy się bardziej pewni siebie, dzięki temu, co jest totalną bzdurą, bo te numerki się na nic nie przekładają. Bardzo ważne, żeby pamiętać, że te numerki mogą być ważne dla influencerów, ale my w większości nie jesteśmy takimi twórcami internetowymi. Nie jesteśmy influencerami. Oczywiście jeżeli Ci na tym zależy – go for it. W Stanach Zjednoczonych istnieją influencerki graficzne i konta, które skupiają się na tym, żeby wpływać na branżę graficzną, więc jeżeli to jest Twoim celem, dlaczego nie. Natomiast w większości przypadków, my tych followersów wcale nie potrzebujemy tak dużo jak nam się wydaje. Wystarczy nam raptem 200 dobrych obserwatorów, czyli takich, którzy przynależą do naszej grupy docelowej i są na etapie podejmowania decyzji o współpracy graficznej, dlatego nie trzeba się silić na wiralowe rolki. Ostatnio dostaliśmy wiadomość: Hej dziewczyny, czemu mówicie o karuzelach, skoro teraz najbardziej popularne są rolki? Rolki są popularne, jeżeli chcesz mnożyć zasięgi i może wbić się na jakiś wiral, ale czy to jest Ci tak naprawdę potrzebne do tego, żeby z sukcesem prowadzić swoją działalność graficzną? Naszym zdaniem absolutnie nie, a jedynie prowadzi do tego, że za bardzo się skupiamy na liczbach, które finalnie nie mają praktycznie żadnego znaczenia. Zakładamy konto na Instagramie i zakładamy, że musimy je rozwijać. Dodajemy nowe posty, pojawiają się nowi obserwatorzy, dodajemy kolejny kontent. W końcu pojawia się taki post lub rolka, która faktycznie dobrze zażarła, pojawiają się większe zasięgi i cieszymy się, że teraz udało nam się napędzić tę maszynę i że teraz każdy kolejny post, sprawi, że popłyniemy na tej fali. I co? Przyjdzie dwóch klientów, a i tak nie będziesz w stanie ich więcej przyjąć, bo masz tylko dwie ręce, więc jaki jest sens? Chyba że chcesz umawiać klientów na dwa lata do przodu, to wtedy jak najbardziej, ale naprawdę trzeba wiedzieć, ilu klientów potrzebujemy i w jakim budżecie, żeby zaaplikować do tej sytuacji pewien rozsądek. 

Jeżeli nie wiesz, ilu klientów jesteś w stanie obsłużyć, ilu klientów potrzebujesz, żeby wyrobić swój budżet, jaki jest Twój budżet, to w zasadzie praca na Instagramie z biznesowego punktu widzenia jest straconym czasem, bo nie wiesz, gdzie jest Twój punkt osiągnięcia celu. Trzeba mieć świadomość, ile potrzebujesz w biznesie pieniędzy, żeby Ci się to wszystko spinało. Jeżeli tego nie wiesz, to zapraszamy Cię na szkolenie z wyceny projektów graficznych. To nowa wersja szkolenia, dostępna od niedawna. Zapisz się, jeżeli masz problem z finansami czy klientami. Jeżeli każdego miesiąca trochę Ci brakuje albo w jednym miesiącu masz super przychód, a w kolejnym za przeproszeniem dziadujesz, to jest szkolenie absolutnie dla Ciebie. 

Kolejna rzecz, która wpływa na toksyczną relację z Instagramem to złe korzystanie z tej aplikacji – niewyznaczanie granic. Czy pierwszą rzeczą, którą robisz rano, zanim w ogóle wyjdziesz z łóżka, jest sięgnięcie po telefon, który leży na stoliku obok? To nie jest normalne. Nie wstajesz, nie rozciągasz się, nie wyglądasz przez okno, żeby sprawdzić, jaka jest pogoda. Nie idziesz do toalety, nie idziesz sobie zrobić kawy, tylko bierzesz ten głupi telefon. Po co? Żeby zobaczyć nowe posty na Instagramie, co się wydarzyło. Tak było u nas. Karolina robiła sobie kawę, siadała z nią i telefon w rękę. Nie dzwoniła do Ani czy mamy, żeby zapytać co tam słychać, a patrzyła, co robią obcy ludzie w internecie. Kiedy zdamy sobie z tego sprawę, to jest bardzo otrzeźwiające. Wiele osób zabiera ze sobą telefon do toalety i także bezmyślnie scrolluje posty. Wystarczy spojrzeć na ludzi w autobusie, metrze, pociągu czy na przystankach, wszyscy są przyklejeni do swoich telefonów. To jest prawdziwa pandemia. Nie covid, tylko uzależnienie od przeglądania newsów w telefonie i wciąganie się jeszcze bardziej w ten świat. Brak rozsądnych granic wpływa na to, że Instagram staje się toksyczny. Nie chodzi nam, że wszyscy powinni teraz odinstalować aplikację, choć nie byłoby to może takie całkiem złe, ale zastanów się nad tym, bo być może dobrym pomysłem będzie ustalenie konkretnego przedziału czasowego, w którym będziesz z tego Instagrama faktycznie korzystać. 

Czyli rano jak wstajesz, trzeba najpierw wystartować ze swoim dniem. Kiedy siadasz do pracy, zaglądasz tam, bo musisz odpowiedzieć na komentarze czy wiadomości. Może dodajesz nowy post i w tym dniu musisz być na bieżąco i odpowiadać na ewentualną aktywność odbiorców, którzy mogą reagować na Twoją nową publikację. Ale warto ustalić sobie te granice, kiedy z niego korzystamy. Robić to świadomie i mieć przeświadczenie, że faktycznie robię to teraz, bo mam do zrobienia coś konkretnego, a nie bezmyślnie zaczynam przeglądać ten Instagram i proponowane posty, które niekoniecznie muszą być wartościowe. Z kolei pozostałe okienka czasowe próbujemy zagospodarować tak, żeby telefon leżał jak najdalej od nas, żeby nie było tej pokusy sięgnięcia i rozproszenia się. Są badania, według których powrócenie do skupienia po skorzystaniu z telefonu, po przeglądnięciu mediów społecznościowych trwa bardzo długo. Czyli nawet jeżeli odłożymy telefon po zaledwie dwóch minutach przeglądania Instagrama, to i tak nie wracamy na ten sam tor skupienia, w którym byłyśmy przed skorzystaniem z telefonu. Może kojarzycie książkę „Wyloguj swój mózg”, w której jest dokładnie opisany ten proces? Przeczytanie tych analiz robi duże wrażenie. 

Te analizy podsunęły nam pomysł zorganizowania czegoś na zasadzie graficznego coworkingu. Chciałybyśmy zorganizować z Wami taki rodzaj współpracy online. Spotkania dwa razy w tygodniu, po dwie godziny. To byłby czas, w którym pracujemy w skupieniu, nie zaglądamy do telefonów, nie rozpraszamy się na zadania dla klientów. To byłby czas, który poświęcamy w 100% naszym zadaniom firmowym, żeby pracować nie tylko w swoim biznesie, ale też nad swoim biznesem. Pomysł jest in the works, dlatego chciałybyśmy się dowiedzieć, jaki kształt powinien mieć taki coworking, żeby był dla Was jak najbardziej przydatny. Dajcie znać, co o tym myślicie i jak Wam się podoba taka idea. Oprócz wspólnej pracy proponujemy Wam także spotkania, być może mentoringowe, a być może po prostu deklaracje, nad czym w danym miesiącu będziesz pracować w ramach coworkingu, żeby móc sobie na koniec powiedzieć I did it, bez rozproszeń, bez ciągłego meandrowania po tematach, które nie są istotne, ze skupieniem się na tym, co jest ważne dla Twojego rozwoju. 

Kolejny czynnik powodujący, że relacja z Instagramem staje się toksyczna, wynika z rodzaju i ilości obserwowanych przez nas kont. Jeżeli masz zaobserwowane przede wszystkim konta innych grafików, zaczynasz obserwować innych i sprawdzać, co oni teraz robią i nad czym pracują. Zamiast skupiać się na swoim biznesie, zaczynasz kopiować schematy i działania innych osób, które niekoniecznie muszą sprawdzać się w Twoim biznesie. Dodatkowo to może rzutować na poczucie własnej wartości, które potrafi totalnie zjechać, kiedy zobaczysz świetny projekt czy super współpracę u kogoś innego. Masz poczucie, że ktoś zrobił coś fantastycznego, a Ty na pewno nie dałabyś rady lub że Tobie to nie wychodzi. Możesz także zobaczyć, że ktoś inny współpracuje z klientem, o którego zabiegałaś, a Twoja propozycja nie została przyjęta. Tu zaczyna się spirala nienawiści do własnych kompetencji, podkopywanie siebie, zaniżanie swojej własnej wartości, co z kolei prowadzi do obniżenia wycen. Obserwowanie innych osób z branży ma mnóstwo złych skutków ubocznych i często zaczyna wyprowadzać nas na manowce. Żeby się zainspirować, lepiej byłoby zaobserwować konta innego rodzaju, np. dotyczące sztuki dające poczucie przypływu nowości. Właśnie dlatego oglądamy filmy, chodzimy do teatru czy wystawy, podejmujemy aktywność, podróżujemy. Te doświadczenia nas wzbogacają i sprawiają, że mamy coś do powiedzenia, mamy nowe przemyślenia. Dlatego poszukaj na Instagramie tego, co będzie Cię w danej chwili inspirowało, co pozwoli poszerzyć Ci kręgi i wyjść poza branżę graficzną gdzieś dalej. 

Drugim tropem może być obserwowanie kont, które proponują wiedzę i umiejętności w obszarach, których Tobie na dzień dzisiejszy brakuje, np. księgowość czy prawo. Coś, co jest Ci potrzebne do prowadzenia własnej działalności, coś, czego musisz się dowiedzieć. Bo czy po raz setny musisz korzystać z podpowiedzi na temat projektowania logo, czy może jednak powinnaś zainteresować się umiejętnościami interpersonalnymi, bo nie umiesz się dogadać z klientem? Może powinnaś zainteresować się księgowością, bo nie wiesz, co to jest PIT lub nie wiesz, czy powinnaś być VAT-owcem? Kiedy na naszym feedzie pojawiają się zupełnie inne obszary, już niekoniecznie te graficzne, relacja z Instagramem staje się zdrowsza, bo dostarcza tego, czego potrzebujemy do rozwoju, a nie pigułkę żalu i smutku. 

Bardzo często się dołujemy wynikami na Instagramie, bo mamy za mało lajków i że zasięgi znowu nie takie. Przy poprzednim poście zasięg był całkiem całkiem, a przy nowej rolce jest znowu mało. Nie mamy wpływu na działanie algorytmu i rzeczywiście te zasięgi i cyferki są w ogóle nieprzewidywalne. To, że jeden post poszedł dobrze, nie znaczy, że kolejne się napędzą. Nie mamy też punktu odniesienia, nie wiemy, do czego mamy dążyć. Czy 200 to jest dobry zasięg, czy nie? Może powinno być 250, a może 1000? Porównujemy się do kont, które mają zasięgi ogromne, więc to jest z gruntu przegrana walka, kiedy zaczynamy obserwować te wszystkie wyznaczniki. Oczywiście, jeżeli chciałoby się to robić z głową, to prawdopodobnie należałoby postować codziennie przez 30-40 dni, o tej samej porze, content o np. trzech typach i wtedy zacząć wyciągać wnioski, po obserwacji takiego ultradokładnego i powtarzalnego okresu testowego. Tylko że to są warunki, które mało która z nas jest w stanie sobie wytworzyć. Nie wyobrażamy sobie postować codziennie i podporządkowywać całego swojego dnia pracy do obecności na Instagramie, tylko po to, żeby się dowiedzieć, który typ contentu, o której porze i w jaki sposób podawany wzbudza największe zaangażowanie i zainteresowanie. W teorii to wszystko jest proste, bo musisz postować różne rzeczy, żeby zaspokajać różne potrzeby Twoich odbiorców. Dlatego nie możesz postować w kółko podobnego rodzaju contentu, tylko musisz nim żonglować. Same to mówimy, jak uczymy o Instagramie nasze podopieczne graficzki. Ale od niedawna dodajemy jeszcze jedną bardzo ważną rzecz – don’t obsess. Nie sprawdzaj wyników, po prostu zapostuj. Zrób to co masz do zrobienia. Ten content pracuje w taki czy inny sposób i może odgrywać różne role w Twoim lejku. Może Twój content nie przyciągnie nowych, ale wypracuje dobrą relację z obecnymi obserwatorami. My przymierzamy się do tego, żeby w naszej firmie Instagram nie był na górze lejka, tylko mniej więcej w środku. Czyli zależy nam na tym, żeby ludzie zapoznawali się z naszą marką, z tym kim jesteśmy i co mamy do zaoferowania, bo to jest często długotrwały proces. To nie jest tak, że ktoś nas zobaczy na Instagramie i natychmiast się do nas przekona i przejdzie od razu do podjęcia decyzji zakupowej. Zamiast skupiać się na numerkach, bo jeżeli funkcjonujemy w takiej optyce, to kolejne posty mają służyć temu, żeby ludzie stopniowo się z nami zapoznawali. Więc to czy oni zajrzą do tego postu dzisiaj, czy odgrzebią go za miesiąc w historii, to tak naprawdę nie ma dużego znaczenia. To zdejmuje presję z postowania w regularny sposób. To też sprawia, że możemy wrzucić stories, żeby dać się poznać, ale nie musimy, bo są posty, które nas przedstawiają. Ta optyka pomaga też zdjąć presję z contentu edukacyjnego. Często  widzimy, jakie wspaniałe rzeczy ludzie postują na Instagramie, czym się dzielą, jak pokazują swoją wiedzę. Te posty służą zazwyczaj ściąganiu nowych obserwatorów, czyli są na górze lejka. Działają najlepiej, bo są często wpychane do karty eksploruj, wzbudzają zaangażowanie – ludzie je zapisują, lajkują, dzielą się nimi. Ale w dolnej części lejka też musi coś być. Nie możemy jechać wyłącznie na contencie edukacyjnym i frustrować się, że inni tak świetnie się dzielą wiedzą, a my nie mamy nic do powiedzenia. Można mieć swój sposób na Instagram, tylko ważne, żeby nie wpaść w pułapkę ostatniego punktu z naszej listy.

Nie należy konsumować więcej treści, niż ich tworzymy. Jeżeli wpadasz w czarną dziurę przewijania kilkusekundowych rolek, to nie jest optymalne wykorzystanie czasu na Instagramie. Jednak porozmawianie z obserwatorami, zapostowanie czegoś, co mówi o Tobie czy Twoim podejściu, co prezentuje Twoją ofertę, już jest optymalne. Jeżeli ważny jest dla Ciebie zastrzyk dopaminy, łatwym sposobem na osiągnięcie tego efektu jest wykonanie zadania. W tym celu możesz wziąć kartkę i długopis, i zapisać zadanie, np. dodać nowy post, stworzyć relacje czy rolkę. Przy skreślaniu zadania z kartki wygenerujesz sobie ten zastrzyk dopaminy. Jest to przyjemne, bo mamy poczucie zrealizowanego zadania, a jednocześnie to konkretne zadanie, które jest ważne dla rozwoju naszego biznesu, a nie traciliśmy czasu na bezsensowne scrollowanie. 

Na koniec jednak drobna przestroga, jeżeli postanowisz się troszkę lub całkiem wylogować z Instagrama. Uważaj, żeby nie wpaść w inne medium, bo to może być naprawdę kuszące. Skoro odzyskałaś tyle czasu, to możesz zobaczyć, co nowego na YouTubie. A na YouTubie też są teraz shortsy, a przecież nie chodzi o to, żeby przenieść się z instagramowych rolek na shortsy na YouTubie. Wszystko jest dla ludzi, ale róbcie to z głową, żebyście się nie obudziły z ręką w nocniku, bo niby Wasz czas ekranowy na Instagramie zmaleje, ale poszybuje w górę na Pintereście czy na YouTubie, a nie o to chodzi. 

Jeżeli chcesz zostać z nami w kontakcie, w najbliższym czasie to nie będzie na Instagramie. Zachęcamy serdecznie do zapisania się na szkolenie z wyceny, bo jeżeli dołączysz do szkolenia, będziesz otrzymywać od nas newsletter, a to na nim się aktualnie skupiamy i to on jest teraz naszą ulubioną formą kontaktu z Wami. Szkolenie z wyceny zostało odświeżone i zmieniło nieco formułę. Jest podzielone na dwie części i ma dodatkowy arkusz kalkulacyjny za free. Zapraszamy serdecznie.